wtorek, 21 marca 2017

Wyatt

10 października - piątek, Mount Dew

-Reszta? - Para intensywnie niebieskich oczu prześlizguje się nieufnie po mojej twarzy. - Czyli?
Uśmiecham się, za wszelką cenę nie mogąc pozwolić, żeby sytuacja znów wymknęła mi się spod kontroli, i wskazuję na pudełko z jedzeniem, które w dalszym ciągu trzyma w dłoni.
-Jedzenie czeka - mówię, przekrzywiając lekko głowę i dla przykładu zaczynam jeść swoją porcję.
Valerie wzdycha przeciągle, ale ostatecznie bierze do ust kęs wołowiny, odwracając wzrok.
Mrużę oczy, próbując zgadnąć co właściwie może chodzić jej po głowie, ale po chwili uświadamiam sobie, że cała trójka siedząca przy stole gapi się na nas z podejrzanym rozbawieniem, w milczeniu przeżuwając swój obiad.
Posyłam im kolejne mordercze spojrzenie, wciąż plując sobie w brodę za to, że przed chwilą tak koncertowo spierdoliłem całą sprawę.
Nigdy nie byłbym na tyle głupi, żeby kogokolwiek przywieźć bez uprzedzenia. Problem w tym, że kiedy wysyłałem wiadomość do Sida, jakoś nie wpadłem na pomysł, że może nie przekazać tej informacji całej reszcie, zwłaszcza, jeśli dziś byli rozdzieleni.
Mocno niepokoi mnie fakt, że w towarzystwie tej niebieskookiej wiedźmy z jakiegoś powodu przestaję się kontrolować.
Tym razem było blisko, gdyby Abi za bardzo się wygadała, mielibyśmy problem - tylko z mojej winy
-Może chcesz więcej?- Pytam, patrząc jak Valerie łapczywie pakuje do ust resztki swojej porcji i uśmiecham się, kiedy jej niebieskie oczy rozszerzają się z zażenowania, a następnie wędrują w stronę podłogi. Znowu.
-Dzięki - odpowiada trochę za szybko i jestem prawie pewien, że zbiera się, żeby coś powiedzieć, jednak kiedy już nie otwiera ust przez kolejne półtora minuty, czuję słabe ukłucie rozczarowania. Pyskata Valerie Moore wydawała mi się ciekawsza.
-Pasjonują cię podłogi? - Przekrzywiam głowę i unoszę obie brwi w oczekiwaniu na odpowiedź.
-Słucham?- Błyskawicznie unosi głowę.
-Za każdym razem, kiedy ze mną rozmawiasz, spuszczasz wzrok na ziemię - Uśmiecham się możliwie jak najmniej bezczelnie. - Męczy mnie pytanie, co takiego ma w sobie ta podłoga, czego nie mam ja?
Valerie już otwiera usta, żeby (prawdopodobnie) odpowiedzieć mi jakąś ciętą ripostą, kiedy w drzwiach rozlega się głośny odgłos przypominający chrupnięcie, a ktoś na korytarzu klnie głośno, bezskutecznie szarpiąc klamkę.
-Albo ktoś otworzy te pierdolone drzwi, albo za 3 sekundy rozwalam zamek.
3...
2...