10 października, Mount Dew - Anchorage
-Zaglądałeś? - Zapytałam nieufnie, natychmiast sprawdzając czy zawartość torebki pozostała nienaruszona.
Portfel, chusteczki, słuchawki, pomadka nawilżająca, notatki z biologii, telefon, który na całe szczęście był rozładowany - wszystko na swoim miejscu.
-Nawet na sekundę - w głosie Wyatt'a, który oparty o swój motor obserwował mnie z założonymi rękami, zabrzmiało wyraźne rozbawienie.
-Masz szczęście - fuknęłam, z całych sił starając się nie zwracać uwagi na to, jak dobrze wygląda w opinającym ciało czarnym kombinezonie motocyklowym, ze zmierzwionymi od kasku włosami i błyszczącymi, pełnymi flirciarskich iskierek oczami w odcieniu zbliżonym do ciemnej czekolady.
Kierując się zdrowym rozsądkiem skupiłam więc wzrok na drzwiach wejściowych do szkoły znajdujących się niecałe trzy metry za jego plecami i uśmiechnęłam się, uspokojona nienaruszonym stanem torebki, którą (czemu mnie to nie dziwi) jakimś kolejnym niefortunnym zrządzeniem losu zostawiłam w jego samochodzie poprzedniej nocy, kiedy podwoził mnie do domu po mojej powalającej przygodzie z zepsutym samochodem, rozładowaną baterią i natarczywym facetem, którego sama, powtarzam SAMA zatrzymałam na drodze, z jakiegoś powodu uważając, że o pierwszej w nocy po bocznych objazdach jeżdżą sami uroczy i porządni ludzie.
-Dziękuję, że ją dla mnie zabrałeś - powiedziałam, starając się ukryć swoje zażenowanie. Bądź co bądź, przy Deepwoodzie już po raz kolejny bardzo dobitnie pokazałam moje życiowe nieudacznictwo. - I za wczorajszą pomoc.
-Żaden problem. - Wzruszył ramionami. - Ale zrób to dla mnie i więcej nie baw się w autostopowiczkę po nocach, bo następnym razem może mnie już nie być w okolicy.
-Raczej nie zamierzałam tego powtarzać - wymamrotałam zmieszana i wysiliłam się na kolejny niewinny uśmiech, znów skupiając się bardziej na drzwiach za plechami chłopaka, co było błędem, bo Wyatt zauważając gdzie wędruje mój wzrok, uniósł brew i najwyraźniej ubawiony spytał:
-Nie wybierasz się jednak na lekcje?
-Nie - przygryzłam wargę i zarumieniłam się jak dziecko przyłapane na gorącym uczynku. - Mam dziś test z biologii, a wszystkie notatki zostały w mojej torebce, w twoim samochodzie. Nie pójdę tam tylko po to, żeby oblać.