niedziela, 1 maja 2016

Connie

28 września, Mount Dew

Cholerny budzik…
 Ciiiiiiiii!!!
Nie poddawaj się Con.
Jedna owca…
Druga owca.
Aish!!!
Trzecia owca. Czwarta owca.  Czemu to coś musi być tak głośne. Kto to w ogóle wymyślił?! I co to za nazwa? BUDZIK.
Cholerne ustrojstwo!
Grrrr… Jak mnie boli głowa. Nie otwieraj oczu Connie. Jeszcze trochę… Piąta owca. Szósta owca.
- Mogłam się tego spodziewać. Nadal śpisz do południa i te włosy, już nie wspominając o cerze. – Nagle któraś ze słodkich puszystych owieczek przemówiła głosem jednej z najbardziej denerwujących i wyprowadzających mnie z równowagi osób, które o dziwo stąpają po tej samej ziemi co ja, a nie po cukrowych chmurkach, czy złotych i czerwonych dywanach, jak niektóre z nich zapewne myślą.
Próbowałam na siłę zamknąć oczy, które już wbrew mojej woli szykowały się do otwarcia. Mocno ścisnęłam powieki, błagając by to był koszmar, lecz gdy rozluźniłam uścisk i leniwie spojrzałam na stojącą przede mną osobę, miałam ochotę zrobić jedno: pisnąć ze strachu i wrzeszcząc, wyskoczyć z okna i pobiec przed siebie.
Tak… Przede mną stał postrach wszystkich dziewczyn podobnych do mnie, oraz bożyszcza chłopców i mężczyzn – według mnie ślepych, napalonych bezmózgów, którzy na nic lepszego nie mogą sobie pozwolić.
- Witaj, Mandy… – przywitałam się najsłodziej jak tyko umiałam, jednocześnie starając się powstrzymać od wdychania tego czegoś, co ta dziewczyna zwie „perfumami z górnej półki”, których smród wbijał się w moje biedne wrażliwe nozdrza.
Jeżeli to są perfumy dla dam, to ja wolę poczciwe mydło. A ten plastik na twojej twarzy to makijaż?
Wystarczy zobaczyć z rana coś tak sztucznego i od razu nie chce się żyć…
- Connie – westchnęła, z dezaprobatą rozglądając się po moim pokoju.
- Jeżeli pozwolisz na chwilkę… Mam sprawę do rodziców – wyrzuciłam, zsuwając się z łóżka i omijając ją szerokim łukiem zeszłam na dół, gdzie czekała mnie jeszcze większa niespodzianka.
Oczywiście, nikt mnie nie poinformował o rodzinnym zjeździe i co za tym idzie odwiedzinach mojej jakże uroczej kuzynki i równie uroczych i szarmanckich kuzynów, z których nie miałam bliższego kontaktu od ponad siedmiu cholernych lat.
- Dlaczego jestem w tym domu pomijana? Co to ma kurde znaczyć? – fuknęłam w kierunku rodziców, którzy niewzruszeni moim wybuchem i wyrzutami spokojnie popijali kawę, opierając się o kuchenny blat – A ty wiedziałeś?
Spojrzałam na Patricka, którego wyraz twarzy mówił jedno.
- Serio? No nie żartuj…!
- Connie, spokojnie… To tylko na kilka dni - ojciec postanowił się w końcu odezwać, a ja zmiękłam. Jak zwykle… Z matką mogłam się kłócić godzinami, ale gdy to ojciec się odzywał, nie umiałam.
- Kilka dni? Obiecujesz? – westchnęłam po dłużej chwili i ze zrezygnowaniem potarłam kark dłonią.
- Tak. Odwiedziny nie powinny trwać dłużej niż kilka dni. Carl ma coś do załatwienia w Anchorage, a że my mieszkamy blisko postanowił zabrać ze sobą rodzinę.
- Przecież oni tu zamarzną. Nie mam zamiaru pożyczać wielkiej księżniczce swoich kurtek.
- Bądź miła, Connie – wtrąciła matka, patrząc na mnie surowo. – Ta wielka księżniczka, może cię wielu rzeczy nauczyć. Powinna być dla ciebie przykładem kobiecości.
Sunęło mi się na język zupełnie inne słowo, ale raczej nie nadawało się one dla uszu mojej rodzicielki, więc nie mówiąc już niczego, ze słowem „szmata” krążącym w mojej głowie, wróciłam do pokoju, gdzie na nowo przylepiłam sobie do twarzy uśmiech.
- Więc… Mandy. Masz zamiar długo zostać w mieście? – zapytałam najnaturalniej jak tylko umiałam, powoli zaczynając się ubierać w to, co kochałam najbardziej- czarne rurki, czarny topik sportowy oraz flanelowa koszula z długimi rękawami w czerwono-czarną kratę. Praktycznie i wygodnie.
- Ty serio masz zamiar tak wyjść do ludzi? – Usłyszałam za sobą cukierkowy głos platynowowłosej „piękności”.
- Tak – rzuciłam. – Masz zamiar stać, czy idziesz ze mną na dół? Muszę przywitać się z twoimi rodzicami i braćmi.
- Nie musisz być od razu taką suką, Con. Mnie też nie podoba się fakt, iż muszę z tobą spędzić całe wolne. – syknęła mi do ucha i z typowym „Bitch Face”, wyszła z mojego pokoju, nie siląc się na wyminięcie mnie, po czym zeszła po schodach na dół, gdzie od razu ubrała swoją przesłodzoną maskę.
- Super… Po prostu pięknie – wymamrotałam pod nosem i poszłam w jej ślady.

****

Tak więc, cudowna rodzinka starszego brata mojego ojca składała się z: od najstarszego: „grzecznego, przykładnego” Cola, „w ogóle nieagresywnego” Rick’a, „przesympatycznej, słodziutkiej” Mandy, geniusza – Michael’a, oraz najmłodszego z całej tej gromady- „bardzo grzecznego, wychowanego oraz w ogóle nie robiącego sobie żartów ze wszystkiego, co się rusza” Maison’a.
Jak zwykle, cudowni, schludni, dobrze wychowani i grzeczni… Po prostu wzór dzieci.
Tylko wtedy, gdy rodzice są na widoku.
- John, twoja córka wyrosła na wspaniałą, zadbaną kobietę – rzekł wujek, którego uwadze nie umknął mój niezbyt, ale jednak skromny w materiał topik.
- Nie wątpię, że łamie wiele męskich serc – dodała ciotka, która należała do tych wysoko i bogato urodzonych.
- Jesteście pewni, że męskich? – zapytała z przekąsem Mandy, na co jej rodzice skarcili ją wzrokiem – Przepraszam.
- No nic… Może młodzi poszliby gdzieś się pobawić, a my omówilibyśmy co nie co? – odezwał się Carl.
- Masz rację… Connie, Patricku, może oprowadzilibyście kuzynostwo po mieście? – zaproponował ojciec patrząc na mnie błagalnie. No po prostu nie mogłam powiedzieć 'nie'.
Przytaknęłam więc delikatnie i z wymuszonym uśmiechem założyłam ciemnobrązowy damski kożuch, oraz kozaki.
-Zapraszam na zwiedzanie pełne wrażeń. – rzuciłam sarkastycznie, siląc się przy tym na choć odrobinę szczery uśmiech.


4 komentarze:

  1. Ech... biedna Connie -_- Nawet mi jej trochę szkoda.
    Ciekawe, czy te "kilka dni" to faktycznie będzie kilka, czy może kilkanaście ;p
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta ironia była piękna xD I widze, że kolejna postać na tym blogu ma matkę, która robi uwagi na temat jej "kobiecości". Choć nie rozumiem dlaczego. Con nie ubiera się jak typowa chłopczyca. A kożuszek, krótki top, kozaki to dość dziewczęcy zestaw. Więc nie wiem o co chodzi.
    I mandy mnie zaciekawiła. Bo czyżby była tu sugestia, że Connie jest lesbijką? Ciekawe. Bo wygląda to troszkę jak zapowiedź yuri. c: A o ile wiem w historii NG i CG byłoby to czymś nowym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chodzi raczej o mój styl bycia, zainteresowania, brak sukienek i wyszukanych manier w towarzystwie
      :) / Connie

      Usuń
  3. Uoo to już koniec?
    Wciąga. Cholirnie wciąga xD
    Początek zupełnie jakbym widział siebie.
    Kolejna ciekawa rodzinka sie pojawiła. Mandy równie wkurzająca co jej plastik.
    WENY WENY WENY WENY Connie!
    Czekam na ten "rodzinny" spacer
    ~Shazzy

    OdpowiedzUsuń